Droga
Akte!
A
jednak... z trudem jest zaczynać mi list w ten sposób, ale muszę.
Spodziewałam się tego, tak byłam pewna, że to potoczy się w tę
stronę. Ty i Harry. Może... może nie jestem najlepszą osobą aby
to oceniać, może nie powinnam Ci tego mówić, ale uważam że nie
popełniasz błędu. Jeśli go lubisz, czujesz się przy nim dobrze,
a w dodatku dajesz mu coś czego on potrzebuje. Oboje to
zaakceptowaliście, może to byłoby możliwe? Z drugiej Jedak strony
patrząc na inne, ostatnie wydarzenia, te o których mi pisałaś jak
i te, które dotarły do mnie z drugiej strony, wydaje mi się że
decyzja należy do Ciebie i chyba nie będziesz chciała kontynuować
"romansu" z Harrym.
Pewnie
zastanawiasz się co takiego do mnie o Tobie dotarło. Plotki szybo
się rozsiewają... Żartuję. Nie słyszałam żeby ktokolwiek mówił
o Tobie i Harrym. Za to jest ktoś kto mówi o Tobie i Draco.
Wczoraj
wieczorem siedziałam spokojnie w naszym ślizgońskim dormitorium.
Czytałam jakąś książkę, nizbyt przejmująca. Cała niby ciekawa
fabuła opierała się na miłości. On i ona - szczęśliwa miłość,
wielkie uczucie, kłopoty, kłótnia i radosne zakończenie namiętnym
pocałunkiem. Chce się zwymiotować czytają coś takiego, po co ja
w ogóle traciłam na to czas?! Nie ważne. Siedziałam wodząc
oczami po linijkach tekstu. W pewnym momecie poczułam jak ktoś
niemal rzuca się na kanapę tuż obok mnie. Powoli uniosłam twarz
znad książki i spojrzałam na tego kogoś. Szare oczy błyszczały
radośnie, a platynowa blond grzywka w nieładzie opadała na czoło.
Najwyraźniej Draconowi znów powrócił dobry humor. Czego
szczerzysz do mnie te piękne, równe ząbki pomyślałam, ale nie
powiedziałam nic. Mój wzrok najwyraźniej wystarczył po chłopak
sam zaczął mówić.
Opowiadał
bardzo nieskładnie, najpierw mówił jaki to jest zadowolony i że
tak się martwił a jedak wszystko dobrze się rozwiązało, że
nawet sam się nie spodziewał i że coraz bardziej ją lubi. Chyba
pominęłam myślami część jego wypowiedzi, bo nie miałam pojęcia
o kim mówił. Draco,
wybacz, że ci przerywam, ale kto jest taki cudowny? Blondyn
wyprostował się i spojrzał na mnie z uwagą. Akte,
zgodziła się iść ze mną na bal ojca.
Zdziwiłam się. Nawet nie tym, że się zgodziłaś, ale że
zdecydował się zaprosić Cię na te bal. Opowiadał mi o Waszym
spotkaniu w łazince prefectów. Może nie aż tak dokładnie i
opisowo jak Ty, ale mówił. Był wtedy załamany tym, że tak się
zachował. Siedział ponuro w fotelu i zastanawiał się czy dane mu
będzie to jakoś naprawić. A jednak zdołał.
Powiedział
mi o Waszym spotkaniu w bibliotece i rozmowie. Był nią zadowolony,
mówił że pierwszy raz nie zgrywał kogoś kim nie jest przed
dziewczyną. Zgodziła
się! Podsumował
radośnie. Bałem się,
że po prostu wstanie i odejdzie kiedy jej to zaproponuję, a ona się
zgodziła!
Uśmiechałam
się widząc radość w jego oczach. Błyszczały szczęściem jak
oczy Lucjusza gdy był ze mną. Zachowywał się niczym dzieciak,
który dostał nową zabawkę.
Myślisz, że spodoba jej się dwór Malfoyów? Że będzie chciała
jeszcze gdzieś ze mną wyjść, że... Draco
zapędzał się coraz bardziej w swoich przypuszczeniach. Wyobraziłam
sobie że zaraz zacznie mówić o ślubie i dzieciach, ale o tym nie
powiedział. Cały Malfoy, oni zawsze myślą o zabawie,
przyjemnościach, a rzadko poważnie o swojej przyszłości.
Zwłaszcza uczuciowej.
Jesteś
zupełnie jak twój ojciec, rzuciłam śmiejąc się z niego. To
był chyba błąd. Malfoy spojrzał na mnie tracąc mometalnie
uśmiech. Wcale nie
jestem, odpowiedział
poważnie. Także przestałam się śmiać. Tylko tak mi się
powiedziało. Próbowałam jeszcze jakoś uratować sytuację,
zaśmiałam się nerwowo, wyczuł to. Skąd
wiesz jaki jest mój ojciec? On się nie śmieje, nie jest taki jak
ja. Patrzyłam na
niego i próbowałam jakoś zmienić temat, ale on już mnie nie
słuchał. Astro,
ostatnio zachowywałaś się jakoś inaczej. Czy ty może...
Nie dałam mu dokończyć, musiałam to przerwać. Draco
nie wymyślaj, dobrze?
Uśmiechnęłam się do niego niewinnie. Wiedziałam, że wcale go
nie przekonałam, ale chyba trochę wyluzwał. Wstałam z kanapy,
idę już spać.
Pomachałam do niego wesoło i odeszłam jakgdyby nigdy nic. W
rzeczywistości serce biło mi niemiłosiernie, a kiedy tylko stracił
mnie z oczu moja twarz pobladła ze strachu.
Akte.
Zakończyłam już te związek, wydaje mi się że Lucjusz był tylko
zastępcą Remusa, że dał mi ciepło i zrozumienie w odpowiednim
momemcie, ale tak naprawdę do siebie nie pasowaliśmy. On jest
wielkim panem, ma wielki dwór, pieniądze i szlachetną krew, którą
widać w każdym jego geście. Ja chyba nie pasuję do kogoś
takiego. Podziwiam go, ale nie potrafiłam z nim być. Brakuje mi
beztroskiego śmiechu Remusa, jego drobnych gestów, bo na wystawne i
wykwintne przecież nie było stać ani jego ani mnie. Ale teraz
chociaż to już za mną, mogę stracić przyjaciela. Ryzykowałam
przyjaźnią z Draco, myślałam że ryzyko zniknęło, a jednak to
nadal jest fakt że byłam z jgo ojcem. To nigdy nie zniknie z naszej
pamięci i nadal może nam zaszkodzić. Boję się. Znaczy... teraz
to nie ma znaczenia.
Wczorajszego
wieczoru drżałam ze strachu o przyjaźń z Draco. Dzisiaj mogę już
tylko usiąść i załamać ręcę. Patrzę zaszklonymi oczyma przed
siebie i wiem że już za późno by naprawiać błędy.
Rano
nadal myśląc o poprzednim wieczorze wyszłam z lochów, nieobecna
pięłam się po głównych schodach, ale nagle obudziłam się
całkowicie i stanęłam jak wryta. Astro!
Usłyszałam wesoły głos tuż przed sobą, byłam zdumiona zarówno
dźwiękiem jak i widokiem. Przede mną stał Lucjusz Malfoy. Nie
mogłam wykrztusić z siebie ani słowa, patrzyłam na niego wielkimi
ze zdziwienia oczyma.
Jak się czujesz?
Zapytał tak beztrosko, tak jakbyśmy byli dobrymi znajomymi.
Rozejrzałam się dookoła, na szczęście w pobliżu nie było
nikogo, a ci którzy przechodzili gdzieś dalej nie zwracali na nas
uwagi. Wszystko w
porządku. Odpowiedziałam
wreszcie. Co ty tutaj
robisz? Może to nie
było zbyt uprzejme, co zresztą sam zauważył, ale nic innego ni
cisnęło mi się na usta tak jak to zdanie. Przyszedłem
porozmawiać z kilkoma osobami, to nic wielkiego. Uśmiechnął
się uspokajająco. Zastanowiłaś
się? Popatrzył na
mnie pytająco, a jego oczy lśniły oczekiwaniem i niepewnością.
Nad czym miałam się
zastanawiać? Lucjusz
uśmiechnął się lekko.
Pójdziesz ze mną na bal?
Myślałam, że już zakończyliśmy tę kwestię, Akte byłam
przekonana, że on wie! Nie przypuszczałam, że on może nadal na
mnie czekać, że naszą poprzednią rozmowę może przyjąć jako
prośbę o przerwę.
Lucjuszu nie mogę iść z tobą na bal, wybacz. Ominęłam
go i zaczęłam odchodzić.
Poczekaj! Porozmawiajmy.
Odwrócił się za mną, a ja zatrzymałam się jeszcze na moment.
Nie ma takiej potrzeby. Bardzo cię szanuję i lubię, ale nie
potrafię cię kochać. Wybacz mi za moją okropną pomyłkę, nie
chciałam cię ranić. Aż
sama zdziwiłam się swoją postawą, powiedziałam to z takim
spokojem. Astro...
zaczął znów. Mówił coś jeszcze, ale w jednej sekundzie jego
głos stał się dla mnie jakby niemy, docierał do mnie jak przez
grubą ścianę, a słowa były całkowicie niezrozumiałe. Nie
patrzyłam już na niego, bo za jego plecami dostrzegłam tak podobne
do jego szare, stalowe oczy wpatrujące się we mnie z przerażeniem
i żalem. Lucjusz po chwili to dostrzegł i także się odwrócił.
Draco.
Zaczęłam z drżącym głosem.
To ty byłaś tą która doprowadzała moją matkę do płaczu?
Zapytał niemal przez
łzy. To ty zabrałaś
ojca z mojgo domu? Dla ciebie zapominał o wszystkim, o nas? Młody
Malfoy był na granicy załamania.
Draco, pozwól mi...
Nie mogłam już dokończyć, ruszył biegiem w przeciwną stronę.
Chciałam biec za nim, ale Lucjusz mnie przytrzymał. Mówił coś do
mnie, ale nie słuchałam. Zostaw
mnie! Krzyknęłam
ostro. Zostaw mnie i
odejdź! Szarpałam
się aby uwolnić się z jego mocnego uścisku. Nagle usłyszałam
inny głos. Nie
rozumiesz? Zostaw ją!
Był zaskakująco stanowczy, prawie go nie rozpoznałam. Odwróciłam
się zszokowana. Z drugiej strony, tam gdzie jeszcze przed chwilą
stał Dracon teraz był Remus Lupin. Patrzył groźnie swoimi
miodowymi oczyma na Lucjusza. Wykorzystując chwilę wyrwałam się z
ramion blondyna i zaczęłam biec w dół po schodach, nadal chciałam
dogonić Draco. Remus zastąpił mi drogę i wpadłam w jego silne
objęcia. Czy dzisiaj
jest dzień odwiedzin w Hogwarcie?! Wrzasnęłam
na niego próbując się uwolnić, byłam wściekła. Uspokój
się, uspokój.
Słyszałam jego ciche słowa płynące wprost do mojego ucha, czułam
mocno bijące serce, dłonie które mimo siły uścisku obejmowały
mnie delikatnie, czułam zapach który tak dawno zniknął z mej
pamięci. Uspokoiłam się po chwili, mięśnie się rozluźniły, a
oddech zwolnił. Wtuliłam się w niego i zaczęłam płakać.
Chodź ze mną.
Powiedział melodyjnym głosem, w którym nie było dumy ani potęgi,
był tylko spokój i dobroć.
Poszłam
z nim, wciąż mnie obejmował, a ja chowałam twarz w jego
ramionach, nie chciałam patrzeć na świat wokół.
Poszliśmy
nad jezioro, usiedliśmy pod drzewem w ciszy. Mijały minuty, ale
żadne z nas nie odzywało się ani słowem. Lupin gładził mnie po
ramieniu, opierałam się o niego i patrzyłam na niespokojną od
wiatru wodę. W końcu zrobiło mi się zimno, zbyt zimno aby on mógł
mnie ogrzać. Muszę
już iść.
Powiedziałam nagle. On nie odpowiedział, odprowadził mnie do
głównego holu gdzie każde z nas ruszyło w inną stronę,
pożegnaliśmy się chwilą milczenia i krótkim skinięciem głowy.
Nasze spojrzenia rozłączyły się niechętnie, ale nikt nie zrobił
kroku wstecz, poszliśmy dalej.
Chociaż
cały czas płaczę za Draco, on nie chce ze mną rozmawiać,
próbowałam, ale to nic nie daje, moje myśli krążą też wokół
Lupina. Teraz gdy siedzę sama w sypialni pisząc list brakuje mi
jego ciepła i delikatnych ramion. Nawet gdyby miał nic nie mówić,
chciałabym by był obok. Czuję, że muszę się z nim spotkać,
tylko jak?
Wybacz,
że zapomniałam o Twoich problemach. Teraz nie mogę już patrzeć
spokojnie na Twoje spotkanie z Draco w łazience. Łzy napływają mi
do oczu gdy o nim myślę. Mam tylko nadzieję, że uda Ci się
chociaż z nim zaprzyjaźnić. Nie możesz go teraz odrzucić. Na
pewno jest mu ciężko, ciężej niż mnie. Potrzebuje Cię! Jest
naprawdę wspaniałym człowiekiem, trzeba tylko dać mu szansę, daj
mu ją, proszę. Wiem, że może Cię zaskoczył w tej łazience, ale
przecież rozmawialiście jeszcze raz, w bibliotece, spokojniej.
Zgodziłaś się iść na bal. Idź i pociesz go. Pozwól mu o mnie
zapomnieć. Proszę.
Trzymaj
się, problemy zawsze przemijają.
Astra
-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-
W związku z poważną chorobą jednej z autorek przepraszamy za opóźnienie. Mamy nadzieję, że jej stan zdrowia nie wpłynie już na nasze publikacje.
Śliczna ta pogrubiona, dialogowa czcionka!
OdpowiedzUsuńA co do listu. Zaskoczył mnie. Nie wiedziałam, że może zawierać aż tyle komplikacji, smutku, żalu i przykrych doświadczeń. Lucjusz? Remus? Aż dziwne widzieć ich razem w ,,trójkącie'' miłosnym. Nie trafiłam na nic podobnego. Blogosfera będzie mnie wiecznie zdumiewać :)
Pozdrawiam ciepło,
http://precious-fondness.blogspot.com/
Ojej... no to się porobiło. Nie wiem co myśleć, mam nadzieję, że Draco jej wybaczy :) I w końcu którego wybierze? Jestem za Remus'em... on to taki misiu <3 W następnym proszę o jakąś boską scenę z Draco i Akte :3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny, życzę dużo weny i zapraszam do mnie;
http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com/
Draco musi jej wybaczyć :( . Jeju...wzruszyłam się :3. Jestem jednak pozytywnie zaskoczona ;). Czekam na kolejny !
OdpowiedzUsuńhttp://co-serce-pokocha-dramione.blogspot.com/
Życzę inspiracji ;3
Astro, Lucjusz nie jest dla Ciebie, ja go nie lubię, myślę, że do Ciebie po postu nie pasuje.On jest taki chłodny w tej miłości.
OdpowiedzUsuńRemus, jest taki ciepły, czuły, rozumiecie się bez słów, on, tak myślę, dobrze Cię zna, Ty przy nim stajesz się łagodna i szczęśliwsza.
Jeśli chodzi o Draco, jeśli to prawdziwa przyjaźń to powinien z Tobą porozmawiać i dać Ci szansę.
Pisz dalej, bardzo lubię Twój styl, i Akte, ona również pisząc o miłosnych perypetiach opisuje tak, że czyta się to całkiem przyjemnie.
Życzę Wam dziewczyny wytrwałości w pisaniu.
No to się zaczęło robić ciekawie!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! Czekam na następny!