Kochana
Astro!
Pierwszy
raz w życiu nie wiem co powiedzieć. Jest mi tak strasznie przykro.
Zawsze myślałam, że jesteś silniejsza. Że nie będę musiała
Cie pocieszać. Tak bardzo się myliłam. Zawiodłam na samej sobie.
Nawet
nie wyobrażasz sobie jak strasznie boli mnie fakt, że pokłóciłaś
się z Draco. Tak ciężko było mi to czytać. Fakt, spotkałam się
z nim w bibliotece. Był zupełnie inny. Nie mogłam się nie
zgodzić. Cięgle powtarzał, że jego ojciec musi kogoś mieć.
Wydaje mi się, że przez jego głowę przemknęła właśnie taka
myśl. Liczył się z tym, że to mogłaś być Ty. Nie dopuszczał
tego jednak do siebie. Skrywał głęboko. Próbował zdławić te
przypuszczenia w zarodku.
Staram
się jak mogę, żeby o tym nie myślał. Zauważyłaś pewnie jak
dużo czasu ze mną spędza. Wyciągam go na Błonia i do Hogsmade.
Wieczory spędzamy w moim pokoju. Żałuję, że jeszcze u mnie nie
byłaś. Snape naprawdę się postarał. Mam iście Francuzki
apartament.
Jednak
nawet piękno tego miejsca nie jest w stanie poprawić humoru Draco.
Przeważnie milczymy. Jest taki nieobecny. Cięgle coś analizuje, a
ja najzwyczajniej w świecie mu na to pozwalam. Nie chce żeby czuł
się gorzej. Mogę Cię pocieszyć. Jest lepiej. Od czasu do czasu
stara się nawet uśmiechać. Nie wiedziałam, że Malfoyowie mimo
wszystko mogą mieć w sobie tyle ludzkich uczuć.
Wiesz,
możne nie powinnam tego mówić, ale tak strasznie cieszę się, że
Ty i Remus na siebie wpadliście. Nie mogłam znieść jego rozpaczy.
Nie wspominałam Ci o tym wcześniej, ale on nigdy nie pogodził się
z waszym rozstaniem. Ciągle wracał myślami do chwil kiedy byliście
razem. Wyczytałam to w jego myślach. Nie potrafił się skutecznie
blokować. Czytałam jak w otwartej księdze. Bardzo smutnej księdze.
W
natłoku obowiązków nawet nie zdążyłam zauważyć kiedy
przyszedł 10 października. Dzień balu. Chciałam wyglądać
zjawiskowo. Chyba mi się nie dziwisz. Odzwyczajam się od wystawnych
przyjęć. We Francji było to dość pospolitą formą spędzania
wolnego czasu. Matka dbała o to, aby przekazać mi dworską etykietę
i wszystkie maniery. W końcu pochodzimy z bogatych i cenionych
rodzin z długoletnią tradycją.
Tak
więc, wstałam odpowiednio wcześniej, aby nie przynieść wstydu
mojemu towarzystwu.. Punktualnie o 18.00 czekał na mnie przy
portrecie Grubej Damy. Jak zwykle elegancki i pełen wdzięku.
Zrezygnował z wyjściowej szaty na rzecz czarnego garnituru który
jeszcze bardziej podkreślał wszystkie jego walory. Ja również
musiałam zrobić na nim wrażenie.
Wow!
Wydusił po chwili.
Poszliśmy
na błonia by móc się teleportować.
Oczami
wyobraźni widziałam już Malfoy Monor. Ku mojemu zaskoczeniu stałam
na glinianej, błotnistej drodze, a dookoła mnie rozciągały się
same pola.
Powiesz
mi dlaczego nie teleportowałeś nas prosto do dworu? Rzuciłem
oburzona. Wiedziałam, że po jakimkolwiek spacerze w tym miejscu
moje pantofle będą nadawały się jedynie do wyrzucenia. To
proste! Zaśmiał się cicho. Na każde przyjęcie podjeżdża
się powozem.
Nie
powiem, że mnie nie zaskoczył. Dopiero teraz spostrzegłam
podrozjezdnicą po nas czarną karocę. Nie zapominając o dobrym
wychowaniu przepuścił mnie i pomógł wsiąść do środka. Czego
się spodziewać. Zaczarowane wnętrze w kształcie małego salonu
bardzo mnie urzekło. Po chwili siedzieliśmy w wygodnych fotelach
popijając czerwone wino.
Zaskakujesz
mnie. Puściłam do niego oko.
Machnął
różdżką, a po chwili do moich stóp zaczęły tryskać pachnące
wiosną konwalie. Pisnęłam z podniecenia.
A
wiec moja leglimencja jeszcze nie zawodzi. Zaśmiał się
głośno. No nie patrz tak na mnie. Dodał widząc moją minę.
Czasami siedząc u ciebie w pokoju pozwoliłem wejść sobie w
twoje myśli.
Jak
mogłeś? Dodałam z wyrzutem.
Spokojnie
nie zagłębiałem się w nie swoje sprawy. Chciałem Cię lepiej
poznać. Wiesz, wiedzieć co lubisz i czym się interesujesz. Zanim
na mnie nakrzyczysz, chciałem żebyś to wszystko wiedziała.
Zaimponował
mi tym wyznaniem. Myślałam, że rzeczywiście posunął się o krok
za daleko. Zagłębił w te najbardziej bolesne wspomnienia, które
niestety i tak wróciły tego wieczora. W tamtym momencie myślałam
jednak tylko o fantastycznym przyjęciu które miało mieć miejsce.
Nieświadoma zagrożeń czekających na mnie w Malfoy Monor
rozkoszowałam się przyjemnymi chwilami spędzonymi u boku mojego
towarzysza.
Wiesz...
Zaczęłam niepewnie. Czasem wykorzystywałam fakt twojego
załamania. Chciałam wiedzieć o czym aktualnie myślisz. Poza tym
Snape kazał ćwiczyć mi Oklumencję. Uśmiechnęłam się
ciepło.
Pewnie
nie spodziewałaś się jacy jesteśmy podobni. Uśmiechnął się
do mnie promiennie. Pierwszy raz od wielu dni. Sama zauważyłaś
pewnie, że jest z nim lepiej. Mam nadzieję, że szybko się
pogodzicie, jednak mimo wszystko nie mam w sobie tyle odwagi by z nim
to tym porozmawiać. Unikamy tego tematu, jak tylko możemy. Wydaje
mi się, że on po prostu szukał usprawiedliwienia dla sytuacji,
która spotkała go w domu. Kiedy moja matka odchodziła od ojca
szukałam winnych wśród najbliższych. Każdego podejrzewałam o
to, że matka ma z nim romans. Czułam się zdradzona i oszukana.
Jednak to mija. Boli - fakt, jednak po kilku miesiącach rana
słabnie. Mimo blizny na sercu nie krwawo już tak mocno.
A
teraz o czym myślę? Zapytał zadziornie.
Robiłam
wszystko co w mokrej mocy, aby udało mi się to sprawdzić, ale
obrona jego umysłu była zdecydowanie za silna
Nie
mam pojęcia. Poddałam się po wielu próbach, robiąc minę
obrażonego dziecka. Właśnie wtedy Draco zbliżył się do mnie
niebezpiecznie blisko. Wpatrywałem się w jego szare źrenice
wiedząc co za chwile nastąpi. Serce podeszli mi do gardła. Nie
mogłam przełknąć śliny. To było coś zupełnie innego niż z
Harrym. Autentycznie chciałam tego zaangażowania.
Właśnie
teraz, pisząc ten list zdałam sobie sprawę z tego jak bardzo
zaczęło mi na nim zależeć. W ciągu kilku ostatnich dni
siedziałam z Draco większość wolnego czasu. Nawet zwykłe
milczenie dawało mi radość i poczucie spokoju. To takie
nieprawdopodobne, ale zerwałam nawet kontakt z Harrym, ostatnimi
czasy nie opisywałam mu na listy. Nie angażowałam się w to
bardziej. Jednak czym byłoby moje życie bez zbędnych komplikacji?
Powóz
zahamował za nim Draco zdarzył mnie pocałować, a mi pozostawało
tylko uśmiechać się na widok jego zdenerwowanej miny. Ten chłopak
jest taki zabawny kiedy się złości. Nagle moim oczom ukazał się
przepiękny dwór. Na pierwszy rzut oka emanował od niego blask i
duma. Idealny żywopłoty, krzyk białych pawi, wypielęgnowane róże.
Zrozumiałam jak bardzo podobne są nasze światy. Jak zimne i
obojętne były nasze rodziny. Jaka okrutna byłam ja. Ciągle waham
się, czy wyznać przed Tobą całą prawdę. Boję się, że
zmienisz swoje zdanie na temat mojej osoby. Że się ode mnie
odwrócisz. Że zostanę sama. Jestem taką potworną egoistką. Boję
się samotności.
Draco
poprowadził mnie przed siebie. Widząc moje zakłopotanie złapał
mnie za rękę dodają otuchy mocnym uściskiem. Przy drzwiach
czekały na nas skrzata domowe. Z okazji wielkiego balu ubrane w
uniformy wyglądały jak mali kelnerzy. Każdy z nas dostawał lampkę
szampana. Zapowiadała się noc pełna atrakcji. Wystarczyło
przekroczyć próg, aby wejść do zupełnie innego śwista. W
salonie roiło się od najróżniejszych czarodzieii i czarownic.
Jesteś
wreszcie! Narcyza rzuciła się Draconowi na szyję, a on
szczerze przytulił matkę. Czułam się źle. Wiedziałam, że to
kobieta z którą nie łączą Cię przyjacielskie stosunki. Mogę
Cię zapewniać, że nieco przytyła i wglądała na zdecydowanie
starszą. Liczyłam na to, że dobrze gdzieś Lucjusza. Szczerze
mówiąc wypatrywałam go bardzo uważnie. Nie miał jednak na tyle
odwagi by przyjść tutaj samemu.
Poznaj
proszę to Bradley Nilson. Narcyza zwróciła się bezpośrednio
do mojego towarzysza. Mój serdeczny przyjaciel. Uśmiechnęła
się do syna, a mężczyzna mocno przytulił ją w tali. Na oko był
koło 50-taki i obie wiemy, że nie łączy ich jedynie przyjaźń.
Chłopak głośno przełknął ślinę. Chyba zdał sobie sprawę z
tego, że nie potrzebnie robił Ci awanturę. Chyba najmniej
przyczyniłaś się do rozpadu małżeństwa słynnego państwa
Malfoy. Możesz pozbyć się wszystkich wyrzutów sumienia. Lucjusz
po prostu odszedł z twarzą. To on był zdradzany i poniżany. Jak
kolwiek źle to nie brzmi to jego duma ucierpiała najbardziej.
Oklumencja się jednak przydaje. Snape miał rację. Swoją drogą
kiedy na niego spojrzałam uśmiechnął się porozumiewawczo i
uniósł lekko kieliszek w góre. Mieliśmy szansę na ten konkurs.
Jeśli tylko się przyłożę.
Tymczasem
Draco coraz bardziej zacisnął szczękę ze złości. Wiedziałam,
że jeżeli natychmiast nie zabiorę go od tego człowieka, będzie
gotów się na niego rzucić. Złapałam go delikatnie pod rękę i
chciałam poprowadzić w kierunku salonu, kiedy oboje usłyszeliśmy
głoś Narcyzy: Draco,
Kochanie, nie odchodź tak prędko. Idą rodzice Astorii.
Słyszałam
jak chłopak głośno nabiera powietrza w płuca a już po chwili w
jego ramiona wpadła jakaś wysoka brunetka, krzycząc radośnie:
Draco!
Co
ja sobie głupia myślałam. Miałam nadzieję, że może coś dla
niego znaczę, a w tamtym momencie gwiazdą jego życia, była owa
panienka.
Synku,
kiedy Wy się wreszcie zaręczycie? Od
niechcenia rzuciła jakaś niska, grubawa kobieta. Podejrzewam, że
matka tego wysokiego patyka przyczepionego, do mojego partnera.
Obawiam
się, że to nie możliwe. Nie
wierzyłam w to co mówił Draco. Ostatnio
sporo się zmieniło. Nie planuję żadnego ślubu. Wybaczcie, ale
moja prawdziwa towarzyszka czuje się chyba zaniedbana. Puścił
do mnie oko, a wszyscy zwrócili się w moim kierunku. Znasz mnie.
Bycie w centrum uwagi nigdy nie sprawiało mi problemu.
Nawet
jej nie przedstawiłeś Głos Astorii był taki lodowaty. Pozbawiony
najmniejszej nuty sympatii.
Wybaczcie.
Draco próbował się usprawiedliwić. Panna
Akte Moliere.
Ta
Moliere? Zapytał
nowy partner Narcyzy.
Zależy
kogo ma Pan na myśli. Skłoniłam
się lekko. Dobra etykieta zawsze była moją wizytówką.
Córka
Szefowej Departamentu Patentowego i Nowego Zastępy Przewodniczącego
Wizengamotu?
Każdy tytuł wypowiedział z uznaniem, którego osobiście
nienawidziłam.
Dość
tych pytań.
Narcyza nie kryła swojej złości. Zapraszam
do stołu.
Draco
z triumfalnym uśmiechem złapał mnie za rękę i mocno ścisnął
moją dłoń. Po całym moim ciele rozeszło się przyjemne ciepło.
Wtedy poczułam to dziwne uczucie. Musiałam przyznać się sama
przed sobą, ze ostatnie trzy tygodnie zbliżyły nas do siebie zbyt
mocno. Czy to możliwe, żebym ja? Żeby on?
Nagle
czar prysł. Zobaczyłam go! Urzeczywistnienie moich koszmarów.
Człowieka, który zniszczył moje życie. Wszystkie moje marzenia.
Moją miłość, moją przyszłość. Zło, które sprawiło, że
musiałam uciekać z Paryża.
Piere
Lemaire
Człowiek
który zniszczył całe moje życie. Zadrżałam
z niepokoju. Draco musiał to wyczuć, bo zatrzymał się i podążył
wzrokiem w tym samym kierunku co ja.
Było za późno na jakąkolwiek ucieczkę. Mężczyzna podszedł w
naszym kierunku.
Cóż
za miłe spotkanie.
Wysyczał. Nie
spodziewałem się Ciebie w tym miejscu.
Chyba
na za dużo Pan sobie pozwala.
Odchrząknął chłopak.
Och,
kolejny naiwny młodzieniec?
Puścił do mnie perskie oko, a ja czułam jak ulatują ze mnie
wszystkie emocje.
Albo
Pan odejdzie, albo... Draco
prawie kipiał ze złości.
Kochanie
uspokój się.
Wyrwało mi się instynktownie. Sama nie wiem czemu. Próbowałam ich
zatrzymać, ale nie byłam w stanie. Po chwili widziałam tylko jak
Draco wymierza srogi cios Pierowi, a ten nie pozostaje mu dłużny.
To wszystko działo się tak szybko. Pojawiła się Narcyza i rodzice
Astorii. Próbowali ich rozdzielić ale bezskutecznie. Dopiero kilku
mężczyzn odciągnęło ich od siebie.
Kto
mi to wyjaśni? Pani
Malfoy złapała się pod boki.
Chłopak
omiótł wszystkich spojrzeniem pełnym pogardy. Splunął krwią na
kamienną posadzkę i skierował się w stronę wyjścia. Wybiegłam
za nim zostawiając oszołomimy tłum w pomieszczeniu.
Stój!
Krzyknęłam, żeby się w końcu zatrzymał. Zrzuciłam buty na
obcasie, a kiedy go dogoniłam złapałam go za ramię i mocno
potrząsnęłam.
Może
mi to wyjaśnisz? O co tutaj chodzi? Nigdy
nie widziałam go w takim stanie. Znam go dość krótko. Nigdy nie
podniósł na mnie nawet głosu, a teraz wręcz krzyczał. Nie mogłam
mu nic powiedzieć. Aportowałam się do Zamku.
Zastanawiam
się jak on się teraz czuje. Czy rany są mocne. Jedno jest pewne
nie zbudujemy żadnej relacji dopóki on nie dowie się prawdy.
Jednak prawda jest zbyt bolesna. Jestem Ci winna wyjaśnienia.
Powinnaś poznać w końcu tą okropną prawdę, którą skrywam
głęboko w sobie, ale chyba nie jestem gotowa. Proszę wybacz! Tak
bardzo nie chcę, żebyś odwróciła się ode mnie kiedy poznasz
moje prawdziwe „ja”!
Twoja Akte
-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-
Mała niespodzianka!
W związku z dość długą nieobecnością, wracamy do pracy na zwiększonych obrotach!
Specjalnie dla naszych czytelników, w podzięce, że ciągle z nami są!